
Sport
- 30 czerwca 2024
- wyświetleń: 5213
Tyszanie wystartowali w najtrudniejszym triathlonie w Europie
W ubiegły weekend (22-23 czerwca) dwóch tyskich sportowców - Andrzej Kowalczyk oraz Robert Rojek - wystartowało w najtrudniejszym triathlonie w Europie.

Zawody "HardaSuka Ultimate Triathlon Challenge" odbywają się w Polskich i Słowackich Tatrach. Łączny dystans do pokonania przekracza 300 kilometrów, a przewyższenie - 8000 metrów (czyli równowartość wejścia i zejścia z 2500 pięter). 5.0 km pływania odbywa się bez żadnej nawigacji na wodzie, 240-kilometrowy etap rowerowy to nocna pętla wokół Tatr, a bieg to 60 kilometrów po najtrudniejszych technicznie skalach najtrudniejszych gór w Polsce. Limit czasu to 30 godzin. Najczęściej połowie startujących osób ze stali nie udaje się zmieścić w limicie. Zawodników startujących w tej edycji było 47.
Dla Andrzeja Kowalczyka był to debiut w triathlonie, a mimo tego uplasował się w elicie, kończąc zawody na 5. miejscu i tracąc do trzeciego miejsca 44 minuty.
- Przepłynąłem 5 kilometrów w Jeziorze Orawskim bez żadnej nawigacji na wodzie - czas 1:43h. Przejechałem pętlę wokół Tatr - 240 kilometrowy odcinek z sumą podjazdów 3000m - czas 9:03h. Przebiegłem 61 kilometrów po Tatrach z sumą wzniosu 4512 metrów - czas 11:04h. Tatry to najtrudniejsze technicznie góry w Polsce. Pętla rowerowa pokonana w połowie nocą. Pływanie do 4,0 kilometra bez widocznego miejsca gdzie mamy dopłynąć na lądzie. Często dostawałem pytanie czy chciałbym kiedykolwiek wystartować w Iron Manie. Iron przy Hardej to zabawka. Pokonując ten triathlon, mogę kończyć karierę triathlonisty. Wyobraźcie sobie, że do wczoraj najwięcej open water w piance, przepłynąłem 1500 metrów. To było na 4 dni przed startem w tych zawodach. Wyobraźcie sobie, że do dziś najwięcej na rowerze przejechałem 100 kilometrów i to po płaskim. To było 10 dni przed startem w tych zawodach. Sam rower szosowy kupiłem w kwietniu tego roku - opowiada Andrzej Kowalczyk.
- Start o 16:00 po upalnym dniu był bardzo przyjemny, ale Harda pierwszy raz ukąsiła już w wodzie. Płynęliśmy 5 km pod wiatr, co spowolniło mocnych pływaków, a takich jak ja, holujących bojkę, zmieliło okrutnie. Moje optymistyczne założenia szybko zostały zweryfikowane, a skurcze łydki, które pojawiły się kilkukrotnie, dopełniły zniszczenia. Pierwszy raz w historii Hardej 5 zawodników odpadło już na etapie pływackim. Przy wyjściu z wody czekało na mnie cale moje wsparcie, co dodało mi mega dużo mocy, choć nie od razu było to po mnie widać. Etap rowerowy poszedł pięknie zgodnie z planem. Po krótkiej chwili niemocy z pierwszego etapu, nogi złapały swój rytm i poszło. Strefa kibica przed Chochołowem dodaje kolejny power i można było bez obaw gonić dalej. Remik i Bodzio elegancko pilnowali, żebym miał wszystko podane zgodnie z życzeniami. Tak to można jeździć bez końca. Trasa dobrze mi znana, myślę, że siły rozłożyłem optymalnie, bawiłem się tą jazdą świetnie, tak jak mój support. Ciężkie podjazdy, szybkie zjazdy, cała noc w siodle i ani jednego kryzysu czy znużenia. Czas 10h40min (wliczając postoje). Na etap biegowy ruszyliśmy z Gosią przed 6.00 rano. Już wiadomo było, że ze względu na nadciągające nad Tatry burze, trasa została zmieniona, co oczywiście nie oznaczało, że będzie lżejsza. Podbiegi, podejścia, zbiegi, kamienie, korzenie, błoto, wiatr, ulewy - te wszystkie atrakcje były w pakiecie i udało się ze wszystkich skorzystać. Kryzysy, ściany, stare kontuzje, nowe kontuzje też postanowiły być częścią tego wydarzenia i regularnie się przypominały. W schronisku Ornak czekał na nas Tomek, ogarnął absolutnie wszystko perfekcyjnie, trochę odpoczęliśmy i go we troje dalej. Do mety jeszcze tylko 30km. Trochę biegniemy, trochę idziemy, gadamy sobie w najlepsze i od czasu do czasu udaje się zapomnieć o zmęczeniu. Przed Murowańcem dołącza do nas Remik i dalej „pędzimy” sobie we czworo. Jest miło, wesoło i dalej ciężko. Około 20 docieramy do Wodogrzmotów Mickiewicza, a stamtąd przecież to już blisko do Morskiego Oka. Tuż przed 21.00 wykończeni, pokąsani przez Hardą okrutnie ale dumni i szczęśliwi docieramy na metę! ZROBILIŚMY TO - relacjonuje w mediach społecznościowych Robert Rojek.
Zobaczcie dokument o zawodach:
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu tychy.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.