
Sport
- 5 kwietnia 2025
- wyświetleń: 503
[WYWIAD]Łukasz Kopczyk: najtrudniejsze było odejście z GKS-u Tychy
Przy okazji poniedziałkowego meczu z Wisłą Płock został włączony w poczet Klubu Zasłużonych. Łukasz Kopczyk w barwach GKS-u Tychy rozegrał 384 mecze ligowe i świętował trzy awanse: do czwartej, drugiej i pierwszej ligi. Zapraszamy do przeczytania klubowego wywiadu z wychowankiem i legendą „Trójkolorowych”.

Dawid Dreszer - GKS Tychy: Chwilę na to czekałeś, ale wreszcie jesteś w Klubie Zasłużonych. Jakie to uczucie?
Łukasz Kopczyk: Zawsze powtarzałem, że będąc wychowankiem tyskiego klubu i osiągając z nim pewne sukcesy, choć oczywiście mogły być one większe, miłe jest to, że po latach ktoś Cię docenia. To taka nagroda, która daje mi poczucie, że to, co robiłem, naprawdę miało sens.
Znalazłeś się w zasłużonym gronie, między innymi obok zawodników, którzy zagrali z GKS-em w europejskich pucharach.
Kapitalna sprawa i prawdziwy zaszczyt. Nie możemy negować tego, że GKS Tychy był wicemistrzem Polski i piłkarze, którzy wówczas go reprezentowali, są absolutnymi legendami. Tym bardziej cieszę się, że mogłem znaleźć się w tym gronie. Jest w nim także chociażby Zbigniew Janikowski, który był moim pierwszym trenerem - prowadził mnie w juniorach.
Twój wizerunek w holu pojawił się już wcześniej. Mówię o tej fotografii, na której świętujecie historyczny awans.
To był mój któryś awans z kolei. Przygodę z GKS-em Tychy rozpoczynałem, kiedy ten grał w lidze okręgowej. To był wówczas piąty poziom rozgrywkowy w kraju. Potem pięliśmy się w górę. Ten ostatni awans - dla chłopaka, który trafił tu w wieku nastoletnim - był prawdziwym spełnieniem marzeń. Gdyby ktoś na początku tej drogi powiedział mi, że będę świętował z klubem awans do pierwszej ligi, i to jako jego kapitan, w życiu bym w to nie uwierzył. Dodatkowo udało nam się to zrobić po wielu latach rozłąki GKS-u z tym szczeblem. Zdjęcie tylko uświetnia to wspaniałe przeżycie.
To był najlepszy moment w Twojej karierze?
Naturalnie jest to awans, który po latach wspominam najczęściej. Choć nawet ten pierwszy, wywalczony przez klub, gdy miałem 20 lat, smakował niesamowicie. I tak, ten awans, o który pytasz, był jednym z najlepszych momentów w mojej karierze. To był już skok na naprawdę wysoki poziom.
A najtrudniejszy?
Najtrudniejsze - mimo że po czasie na pewne rzeczy patrzę już inaczej - było odejście z GKS-u Tychy. Nie była to moja decyzja, ale w piłce nie zawsze dzieje się tak, jak by człowiek sobie tego życzył. Wcześniej myślałem, że nie będę nigdy reprezentował innego klubu. Taka decyzja jednak zapadła i dużo czasu potrzebowałem, żeby się z tym wszystkim pogodzić.
Dziś Twoje życie jest już chyba dużo spokojniejsze.
Zdecydowanie, mimo że jestem trenerem w Siódemce Tychy. Oczywiście, trenujemy sporo i gramy mecze, ale nie ma już takiego ciśnienia. To bardziej jest już sprawianie sobie przyjemności. Mam tam pod swoją opieką wielu młodych chłopaków. Fajnie, że mogę swoje doświadczenie i to, co przeżyłem na boisku, przekazywać gdzieś dalej oraz kształtować tych zawodników.
No właśnie - jesteś trenerem. A jakbyś miał wskazać jednego szkoleniowca, który miał największy wpływ na Twoją karierę, to kto by to był?
Grałem w piłkę prawie 25 lat. Tych trenerów było wielu i nie chciałbym żadnego pominąć. Muszę jednak wspomnieć o Zbigniewie Konieczce. To on, gdy skończyłem wiek juniorski, wyciągnął do mnie rękę. Dał mi szansę, choć spośród tych juniorów, którzy trenowali wówczas w GKS-ie, byłem jednym z dalszych wyborów. Ale mogłem spróbować poważnego grania, w którym ostatecznie się obroniłem. Gdyby nie jego decyzja, tego wszystkiego najprawdopodobniej by nie było. Natomiast patrząc po wynikach i sukcesach, wskazałbym Piotra Mandrysza. To z nim wywalczyliśmy historyczny awans i to pod jego wodzą zostałem wybrany do jedenastki sezonu. Współpracę tę wspominam bardzo dobrze.
Po latach opisałbyś siebie jako charakternego gracza?
Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, jak to wszystko przebiegało, i dochodzę do wniosku, że zawsze potrafiłem się dostosowywać do sytuacji w drużynie. Zaczynaliśmy w lidze okręgowej - na poziomie półamatorskim. Z każdym awansem ten poziom rósł, a kadra się zmieniała. Udawało mi się jednak do tego dostosowywać. A charakter na pewno miałem. Ponad 300 rozegranych spotkań w barwach jednej drużyny nie wzięło się przecież znikąd.
Dziś byłbyś takim nowoczesnym stoperem? Statystyki ofensywne wykręcałeś w końcu bardzo dobre.
Obecnie trend w grze środkowych obrońców jest nieco inny niż wtedy. Ryszard Tarasiewicz, który był tutaj trenerem, wyznawał zawsze zasadę, że obrońcy są od tego, żeby bronić. I ku temu się skłaniałem. Te moje bramki padały głównie po stałych fragmentach gry. Teraz defensorzy są rozliczani z wyprowadzania piłki, z jej rozgrywania, a bronienie często schodzi na dalszy plan. Ja byłem kompletnie innym typem zawodnika.
Co czujesz, gdy patrzysz na ten obecny GKS?
Jako były zawodnik zawsze będę tej drużynie kibicował. Ten sezon jest wyboisty. Gdybyśmy cofnęli się do października, drżelibyśmy o utrzymanie. Dziś zaś jesteśmy w sytuacji, w której coraz częściej patrzy się w kierunku strefy barażowej. Łatwo nie będzie, ale ten styl gry napawa mnie optymizmem.
A jaka atmosfera panowała tutaj na trybunach, gdy Ty grałeś w GKS-ie?
Powiem tak, dziś mecze z Wisłą Płock czy Odrą Opole są chlebem powszednim. Za moich czasów tak nie było. Gdy przyjeżdżały takie drużyny, mieliśmy prawdziwe święto. W Pucharze Polski graliśmy na przykład z ekstraklasową Odrą Wodzisław, którą - jako czwartoligowiec - wyeliminowaliśmy. Potem przyjechała Wisła Kraków i to było coś, bo na co dzień mierzyliśmy się z zupełnie innymi zespołem. Dziś wielu młodszych kibiców ich nazw mogłoby nawet nie kojarzyć. Takie mecze jednak tutaj rozgrywano i szacunek dla starszych fanów, bo oni na nie przychodzili, jeździli za nami na wyjazdy. A przy tych największych spotkaniach było czuć, że zapotrzebowanie na dużą piłkę w mieście jest niezaprzeczalne.
ZOBACZ TAKŻE

Mecz GKS Tychy - Stal Rzeszów: wygraj bilet!

Wróciliśmy, zagraliśmy, zwyciężyliśmy. Derby dla GKS-u!

Pokonujemy niepokonanych! GKS lepszy od Wisły!

Rusza kolejna edycja projektu Edukujemy na 7 - Mali Mistrzowie!

Debiut Natana Dzięgielewskiego w reprezentacji Polski U-20!

Koniec imponującej serii. Z Niecieczy Trójkolorowi wrócili bez punktów
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu tychy.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.