Wiadomości
- 4 lipca 2021
- wyświetleń: 3921
Tyszanie przebiegli Główny Szlak Sudecki, by pomóc chorej Julce
Pamiętacie Michała Fidora i Sebastiana Kaczora, którzy rok temu charytatywnie pokonali Główny Szlak Beskidzki? Tym razem tyszanie zaliczyli Główny Szlak Sudecki w 8 dni! Pobiegli, by pomóc Julce Strączek, która walczy o sprawne rączki. Jeszcze przez kilka dni każdy z nas może wesprzeć zbiórkę na leczenie dziewczynki! Wynagrodźmy biegaczom trud zdobycia GSS!
W piątek 26 czerwca dziki z RUNHOGS Tychy - Ultra Dziku i Bastek wyruszyli na swoje "Dzikie GSS". Do końca trasy, czyli do Prudnika dotarli w piątek, 2 lipca wieczorem. Oni pokonali wiele kilometrów na Głównym Szlaku Sudeckim a Wy możecie pomóc pokonać Julce przeciwności losu!
- Wprawdzie nasz biegowy spacerek jest kupą nikomu niepotrzebnej roboty, ale może uda się zebrać parę grosików, aby pomóc Julce! Po ubiegłorocznej akcji na Głównym Szlaku Beskidzkim, kiedy przebiegliśmy 500 km w 10 dni, teraz chcemy bryknąć Główny Szlak Sudecki - 440km w 8 dni . Ale poprzeczka idzie w górę - dociążamy plecaki namiotem i materacem i postaramy się spać gdzie popadnie i dzika na szlaku położy - zapowiadali Michał Fidor i Sebastian Kaczor tuż przed wyruszeniem w drogę.
Loading...
Całe "Dzikie GSS" - bieg i koszty z nim związane były finansowane z ich prywatnych pieniędzy, a całość zebranej na zbiórce kwoty zostanie przekazana na konto Julki.
Panowie biegali po ok. 55 - 60 km dziennie. Codziennie relacjonowali swoją wędrówkę na Facebooku: https://www.facebook.com/ultradziku
Przypomnijmy, że rok temu tyszanom udało się uzbierać ponad 4,5 tysiąca dla Natalki z SMA - rdzeniowym zanikiem mięśni - o tej inicjatywie przeczytacie w naszym artykule dokładnie sprzed roku Przebiegli Główny Szlak Beskidzki w 10 dni dla chorej Natalki.
O Julce, która walczy o sprawne rączki. Mama wychowuje ją samotnie
Dzięki wspaniałym darczyńcom Julka z Rudy Śląskiej przeszła pierwszą operację. Przed nią kolejna, na którą już jest kosztorys - dotyczy rekonstrukcji kciuka w lewej rączce. Wyznaczono już datę - 24 lipca. Jest mało czasu… Mama Julki prosi o pomoc dla dzielnej córeczki, która już tak wiele zniosła, by mieć szansę na sprawność i normalne dzieciństwo!
- Julka bardzo kocha swoje nowe, proste rączki. Wciąż je całuje i mówi, że są piękne! Ma już jeden kciuk i wyprostowaną dłoń, jednak wciąż brakuje jej sprawnego kciuka w lewej ręce. Operacja, na którą teraz zbieramy, ma na celu stworzenie z palca wskazującego chwytnego kciuka, z którym córeczka będzie mogła normalnie funkcjonować! - mówi mama Julci.
- Wychowuję Julkę sama. Staram się ze wszystkich sił i najbardziej na świecie chciałabym wziąć jej całe cierpienie na siebie… Niedawno byłyśmy na pobraniu krwi przed operacją ściągnięcia drutów. To był koszmar - córka bardzo płakała, ostatecznie nie udało się krwi pobrać i całe jej cierpienie i łzy poszły na marne. Ja też przełykałam łzy, bo nie mogłam pomóc własnemu dziecku - ona tyle musi przejść… Swój strach ukrywam przed nią, bo musi mieć pewność, że mama jest silna, że jestem jej opoką w każdej sytuacji.
- Ale to właśnie Julka tych sił mi dodaje, każdego dnia. Kocham ją nad życie i zrobię wszystko, by druga zbiórka także się udała i żebyśmy mogły zobaczyć upragniony, zielony pasek szczęścia. To będzie oznaczało dla córeczki szansę na szczęśliwą przyszłość i koniec cierpienia! Niczego więcej nie pragnę...
- Życie Julki to cud, który poczułam, gdy pierwszy raz wzięłam ja w ramiona. Julcia miała już wtedy 3 miesiące, wiele cierpień za sobą, walkę ze śmiercią i chorobę sierocą. Krucha, maleńka… Wiedziałam w tamtej chwili, że zrobię wszystko, by pomóc mojej córeczce. By nic jej nie groziło, by była szczęśliwa - podsumowuje mama dziewczynki.
Julka urodziła się z wieloma wadami. Najpoważniejszą z nich był brak przełyku. Umierała wraz z pierwszym oddechem… Lekarz powiedział, że nigdy nie widział podobnego przypadku, by u 46-centymetrowego maleństwa brakowało aż 11 cm przełyku…
- Pierwsza operacja ocaliła jej życie, ale zagrożenie nie mijało. Julka dwa razy przeszła sepsę, straciła mnóstwo krwi, która musiała być przetaczana. Przez pierwsze tygodnie życia nie mogłam jej wziąć w ramionach. Nie mogłam być z nią w tych najważniejszych chwilach! Gdy pierwszy raz mogłam wziąć ją na ręce, Julka miała już 3 miesiące. Bała się dotyku, którego nigdy dotąd nie poczuła… Płakała tak strasznie, a ja razem z nią. Pękało mi serce… Moja córeczka, która się mnie boi. Którą boli dotyk… - wspomina mama Julki.
- Gdy największe zagrożenie minęło, wyszłyśmy do domu. Wtedy dopiero mogłam zacząć myśleć o przyszłości. Wtedy chyba dopiero uświadomiłam sobie, że Julka różni się od innych dzieci. Ma wadę rączek, stan lewej jest bardzo poważny. Wykrzywiona, niesprawna, inna....
Można też wesprzeć Julkę wpłatą na konto lub SMS-em
Odbiorca: Fundacja Siepomaga
Nr konta: 85 2490 1028 3587 1000 0009 2049
Tytułem: Darowizna Julcia Strączek
lub SMS na numer 72365
o treści: 0092049
Koszt 2,46 zł brutto (w tym VAT)
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu tychy.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.