Wiadomości

  • 23 czerwca 2022
  • 28 czerwca 2022
  • wyświetleń: 5572

Radny Wencepel odwołany z funkcji za udział w proteście

Rada Miasta Tychy podczas sesji w dniu 23 czerwca odwołała z funkcji wiceprzewodniczącego Rady Dariusza Wencepla. W uzasadnieniu wnioskujący o odwołanie podają lakonicznie, że utracili zaufanie do wiceprzewodniczącego. Wskazują też na obniżenie autorytetu samorządu. Wielu radnych podkreślało podczas sesji, że sytuacja z odwołaniem radnego jest dla nich niezrozumiała. Wywiązała się burzliwa dyskusja.

Radny Dariusz Wencepel
Radny Dariusz Wencepel · fot. archiwum prywatne


Podczas posiedzenia wspomniano udział radnego Wencepla w proteście dotyczącym budowy spalarni w Wilkowyjach. Protest, o którym mowa, miał miejsce w marcu przed tyskim magistratem. Jak relacjonowały lokalne media, podczas pikiety jeden z uczestników zagroził, że wywiezie prezydenta miasta na taczce. Andrzeja Dziuby nie było w tym czasie w urzędzie.

W proteście poza Dariuszem Wenceplem brali też udział inni radni, m.in. Aleksandra Wysocka-Siembiga i Marek Gołosz. Na czerwcowej sesji radny Grzegorz Kołodziejczyk z Klubu Radnych Prezydenta Andrzeja Dziuby wskazał, że protest był nielegalny, bo nie był wcześniej zgłoszony oraz że radny Wencepel nie powinien był go wspierać, bo radny nie może brać udziału w czymś, co jest nielegalne.

Warto wspomnieć, że na sesji Rady Miasta w dniu 31 marca Andrzej Dziuba odniósł się do tego wydarzenia, określając zachowanie protestujących słowem "chamstwo". - Przez to, jak zachowywaliście się państwo w urzędzie, sekretarka płakała - komentował prezydent. Odniósł się również do niestosownego zachowania protestujących wobec faktu, że w urzędzie przebywali uchodźcy z Ukrainy, którzy przestraszyli się krzyków i syren stosowanych przez uczestników pikiety.

Pod wnioskiem o odwołanie wiceprzewodniczącego złożono 17 podpisów. Podpisali się głównie członkowie Klubu Radnych Prezydenta Andrzeja Dziuby, a także przedstawiciele klubu Koalicji Obywatelskiej:

wniosek o odwołanie Wencepel
Wniosek o odwołanie wiceprzewodniczacego


Za odwołaniem podczas czerwcowej sesji głosowało 19 radnych. 4 osoby były przeciw.

Na sesji obecni byli mieszkańcy, którzy przed głosowaniem rozdawali radnym list w obronie Dariusza Wencepla.

Dla wielu radnych sytuacja była niezrozumiała



Wielu radnych podkreślało podczas sesji, że sytuacja z odwołaniem radnego z funkcji jest dla nich niezrozumiała. Wywiązała się burzliwa dyskusja.

Aleksandra Wysocka-Siembiga poprosiła o wyjaśnienie:

- Dostaliśmy wniosek o odwołanie z uzasadnieniem "utrata zaufania i obniżenie autorytetu do samorządu". Ja nie wiem czym sobie zasłużył pan wiceprzewodniczący Dariusz Wencepel, żeby uzasadnić w ten sposób jego odwołanie. Ja się bardzo zdziwiłam, ponieważ widzę tutaj 16 czy 17 radnych podpisanych. Do mnie nikt się nie zwrócił z tym pismem, nie miałam szansy się wypowiedzieć, czy jestem za czy przeciw. Chciałabym poprosić wnioskodawcę, aby rozwinął to uzasadnienie, ponieważ ja nie utraciłam zaufania do przewodniczącego. Chciałabym, żeby ktoś mi wytłumaczył, dlaczego jest taki wniosek przygotowany.

Edyta Danielczyk także wskazała, że "nie rozumie, co takiego się wydarzyło, co miałoby sprawić, że Dariusz Wencepel, który zasiada w tej sali od wielu lat, stracił zaufanie, albo że obniżył poziom zaufania społecznego do samorządu".

- Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że to jest jedna z tych osób, które gwarantują mieszkańcom, że nasza rada miasta stoi po ich stronie - powiedziała.

Grzegorz Kołodziejczyk zabrał głos:

- Czuję się w obowiązku wypowiedzieć się, bo podpisałem to pismo i uważam, że osoby, które to zrobiły, miały ku temu swoje powody. Uważam, że jednym z najważniejszych powodów była manifestacja (w sprawie spalarni - przyp. red.), która została zorganizowana. Potraktowanie w ten sposób urzędników i innych osób uważam za wysoce niewłaściwe. W tej manifestacji wzięła udział większa liczba radnych, są to radni bez funkcji, dlatego nikt nie zawnioskował o ich odwołanie, bo nie ma z czego - powiedział Grzegorz Kołodziejczyk.

- Każdy z nas radnych ma obowiązek stać po stronie mieszkańców. Gdyby radny Wencepel zorganizował protest, gdyby namawiał ludzi, żeby mówili czy zachowywali się tak, a nie inaczej, zrozumiałabym państwa oburzenie. Ale sytuacja, kiedy mieszkańcy organizują protest, informują o tym urząd miasta... urzędnicy byli przygotowani. Radni tam byli i nikogo nie namawiali do przemocy czy niewłaściwego zachowania. Słyszę, że ktoś poczuł się urażony, że ludzie zachowali się niewłaściwie. A ja poproszę o fakty. (...) Przypominam państwu radnym, że ślubowaliśmy służyć temu miastu i mieszkańcom. Nie instytucjom i prywatnym firmom. Mieszkańcom. Chciałabym, żeby państwo pamiętali. że za kilkanaście miesięcy kolejne wybory. Nie wszyscy znajdziemy się na tej sali, ale każdy z nas będzie dalej mieszkańcem tego miasta. Chciałabym, żebyście pomyśleli, czy będziecie mogli patrzeć spokojnie w lustro i w oczy tych mieszkańców - powiedziała Edyta Danielczyk.

- Ja tu już jestem trzecią kadencję, różne rzeczy słyszałem, ale takich Himalajów hipokryzji na lekcji etyki w wykonaniu radnego Kołodziejczyka to tu jeszcze nie było, panie radny. Mieszkańcy mogą przyjść do urzędu kiedy im się żywnie podoba, tak samo radni. Ja uważam, że zachowałem się przyzwoicie, spotkałem się z mieszkańcami. Taki ma radny obowiązek, żeby kiedy mieszkaniec zaprasza na jakieś spotkanie, to się tam udać (...). A mieszkańców do tej sytuacji przed urzędem doprowadziły władze miasta, bo do dzisiaj władze nie spotkały się z mieszkańcami w sprawie spalarni - powiedział Dariusz Wencepel i dodał: mam wrażenie, że to nie jest głosowanie nade mną, tylko nad spalarnią.

Edyta Danielczyk w odpowiedzi na słowa radnego Kołodziejczyka o tym, że protest był niezgłoszony, a więc nielegalny, podkreśliła, że radny Wencepel tej manifestacji nie zorganizował.

- Skoro jej nie organizował, to nie mógł mieć wpływu na to, jakich formalności dopełniono, a jakich nie. Tak samo, jak nie mógł mieć żadnego wpływu na to, jak będą zachowywali się mieszkańcy (...).

- Złożyłam swój podpis nie ze względu na udział w proteście. W tej całej nieprzyjemnej rozmowie tu na sali sesyjnej nie pada według mnie ani razu najistotniejsza rzecz. My, jako radni, mamy zupełnie inne narzędzia niż mieszkańcy, bo my ten problemy, które mieszkańcy zgłaszają, mamy prawo przenosić do zarządu i domagać się ich rozwiązania. Natomiast dla mnie jest nie do zrozumienia, że my jako radni stajemy razem z protestującymi w świetle kamer i jupiterów po to, żeby nas tam widziano. Dla mnie to jest zasadniczy powód. Nie wiem, dlaczego radni mają stać razem z krzyczącymi mieszkańcami, bo jest telewizja. To jest dla mnie powód. W ten sposób chciałam wytłumaczyć, dlaczego uważam to zachowanie jako nieprawidłowe zachowanie radnego - wyjaśniała na sesji Urszula Paździorek-Pawlik.

ar / tychy.info

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu tychy.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.